
Szalejący kryzys można znać jedynie z mediów, jednak pracując w przeciętnej korporacji nie sposób nie spotkać z konsekwencjami zasłanianiem się nim przez pracodawcę. Począwszy od cięć i tak już marnej premii, skończywszy na wyliczaniu torebek herbaty. Taką sytuację mamy już od przynajmniej dwóch lat i nie ma co się nad nią zbytnio rozwodzić. W końcu nie od dziś wiadomo, że jak się dobrze wyciśnie to z jednego worka, trzy herbaty uda się zaparzyć.
Jak zatem uprzyjemnić sobie ten żywot, tracąc przy tym jak najmniej? Jak wycisnąć ten worek, aby jeszcze poczuć smak? Mimo iż dla młodej pary, oszczędzanie to zupełnie coś innego niż dla rodziny to uwierzcie mi, Nasz kot też potrafi dużo zjeść, a i innych wydatków przy nim nie brakuje. Żelazna zasada więc to: NIE OSZCZĘDZAĆ NA NAJBLIŻSZYCH!
Zatem na pierwszy ogień, przy oszczędzaniu idą, nie kot jego miska, lecz My i nasze miski. Będzie to jednak specyficzny sposób oszczędzania, przetłumaczony na język korzyści zdrowotnych tak psychicznych jak i fizycznych. Trzeba było bowiem cukru w cienie benzyny, aby wreszcie poczuć jak smakuje herbata, benzyny w cienie godziny naszej pracy aby pójść na spacer. Mimo, że można to uznać za zwykły resentyment to jednak w tym wydaniu może nam on przynieść wyłącznie korzyści. Okazuje się bowiem, że aby ciekawie zjeść naprawdę niewiele trzeba i nie mam na myśli studenckiej parówki na milion sposobów, ale o wyszukanej kuchni pełnej warzyw i złocistej oliwy. Kryzys trwa, a my jeszcze nigdy nie jedliśmy tak zdrowo i tak smacznie.
Zaraz po nawykach kulinarnych pora wyzbyć się gromadzenia i chomikowania. W moim przypadku są to płyty CD. Choć jestem dumny z mojej kolekcji to jednak o wiele większą przyjemność sprawiają mi ostatnio jeden czy dwa zakupione w miesiącu winyle. W ogóle minimalizm, pomniejszanie i porządkowanie to nowe słowa w naszym słowniku, które częściowo pojawiały się wraz ze „straszliwym kryzysem”. Moja narzeczona gromadzi ubrania i nie jest niczym odkrywczym, że w większości nigdy jej nie zobaczę, a rozdętą szafę i tak można by już zacząć toczyć. Tu także od jakiegoś czasu również obserwuję minimalizm, a mimo to jakość i piękno kupowanych rzeczy nie zmieniła się.
Zapytać można jak długo jesteśmy w stanie tłumaczyć sobie nasz pustoszejący portfel, zdrowym trybem życia i wolnością od niepotrzebnych przedmiotów? Jestem pewien, że za jakiś czas będzie to na tyle naturalne, że pewnie nawet nie nazwiemy tego oszczędzaniem, które podobno tak źle się kojarzy.
MN